Święta to czas, który kojarzy nam się na ogół z rodzinnym ciepłem i spokojem. To jednak tylko jedno oblicze tego zimowego czasu. Drugie jest takie, że większość z nas wskazuje Boże Narodzenie jako czynnik stresowy. Potwierdzają to badania i analizy psychologiczne.

Jednym z powodów wywoływania w nas negatywnych emocji, obok nakładów czasowych i finansowych, które z tej okazji musimy ponieść, są niezręczne pytania, padające przy rodzinnym stole. W przypadku rodziców pieluchujących swoje dzieci wielorazowo, to nie kwestie religii czy polityki mogą budzić największe kontrowersje, ale właśnie to, co Wasze dziecko ma na pupie.

Jaką strategię przyjąć? To Wy znacie Waszych bliskich najlepiej. Znacie też siebie – wolicie merytoryczną polemikę, czy olanie sprawy w imię świętego spokoju? Decyzję podejmiecie sami, my zaś przychodzimy ze zbiorem argumentów, które mogą być Wam pomocne w pieluszkowych potyczkach.

Sytuacja 1. Babcia Krysia narzeka, że na pewno macie ogrom śmierdzącego prania, brudne pieluchy walają się po domu, a Ty nie robisz nic innego poza staniem przy kuchni z garem wrzącej wody.

Wytłumacz Babci Krysi, że wielopieluchowanie z jej wyobrażeń już dawno odeszło do lamusa. Współczesnych pieluszek nie gotujemy (pierzemy w pralce jak wszystko inne), nie prasujemy (to by im wręcz zaszkodziło), a przy prawidłowym przechowywaniu, brudne pieluszki nie wydzielają do otoczenia żadnego zapachu.

Sytuacja 2. Wujek Zdzisiek w mało grzeczny sposób nazwał Was ekoświrami i zarzucił, że te „Wasze dziwactwa” na pewno pochłaniają mnóstwo energii i wody i wcale nie są takie eko.

Wiesz, czemu wujkowi Zdziśkowi tak się wydaje? Bo w myślach „widzi” tylko tę wodę i energię zużytą do korzystania z pieluszek wielorazowych. Nie ma świadomości, że pieluszki jednorazowe nie wskakują w magiczny sposób na sklepowe półki. Produkcja, pakowanie, transport, dystrybucja – to ogromne koszty dla środowiska, które mniej nas bolą, bo nie płacimy za nie z własnej kieszeni. Niezależnie jednak jakie warunki wyjściowe przyjąć, pieluszki wielorazowe zawsze wychodzą w tym względzie korzystniej. Jeśli chcesz być bardzo skrupulatna, zapamiętaj suche dane. Wyliczenia znajdziesz na wielu pieluszkowych stronach.

Sytuacja 3. Ciocia Mirka spojrzała na otulacz Twojego bobasa i dostała niemal palpitacji, bo przecież w tej wełnie to na pewno się zapoci!

Cioci Mirce wełna kojarzy się zapewne z grubym swetrem dzierganym na drutach. Ciocia Mirka nie wie zapewne, że wełna ma właściwości termoregulacyjne. Oznacza to, że pomiędzy jej włóknami gromadzą się pęcherzyki powietrza, które działają jak trochę jak warstwa styropianu na budynku – zimą zapewniają grzanie, latem skuteczne chłodzenie. Poza tym wełna zapewnia dwustronną cyrkulację powietrza – para wodna z pieluszki odprowadzana jest od skóry, a świeże powietrze do niej doprowadzane. Dzięki temu nie ma mowy, żeby pupa się spociła.

Sytuacja 4. Stryjenka Adelajda z niedowierzaniem przeciera okulary, kiedy usłyszała, ile kosztuje jedna pieluszka. Z sarkazmem prycha, że już wiem, na co przepuszczacie „pincet plusy”…

Stryjenka Adelajda nie umie chyba zatem myśleć perspektywicznie. Bo owszem, pieluszki wielorazowe to spory wydatek, ale jednorazowy (lub rozłożony na kilka większych rat). Kupowanie pampersów to regularne wykładanie z portfela mniejszych kwot, nawet przez 3 lata! Mniejszych, które po zsumowaniu robią się naprawdę spore! Każde dostępne w Internecie zestawienie pokazuje wyższość w tym aspekcie pieluszek wielorazowych, nawet jeśli przyjmiemy skrajne założenia wyjściowe (najdroższy system wielorazowy, kupowany na rynku pierwotnym vs. najtańsze, marketowe pieluszki jednorazowe). Nie mówiąc o tym, że jednorazówki to pieniądze wyrzucane w błoto, a pieluszki wielorazowe, nawet jeśli za niewielką kwotę, mogą zostać odsprzedane lub przechowane dla młodszego rodzeństwa.

Sytuacja 5. Stryjek Gienek, znawca tematów wszelakich, uważa, że te pieluszki to jakieś takie duże i na pewno ograniczają swobodę ruchów.

Stryjek Gienek na pewno nie ma pojęcia, jak bogaty jest rynek pieluszek wielorazowych. Nie wie, że są kroje szersze i wyslimowane, z wyższym i niższym stanem, zapinane tradycyjnie i na bioderkach, na rzepy i na napki. Wszystko po to, żeby można było jak najlepiej dopasować pieluszkę do potrzeb, możliwości i etapu rozwoju dziecka. Czy to samo można powiedzieć o jednorazówkach? No chyba nie…

Sytuacja 6. Dziadek Klemens cmoka pod wąsem i z sarkazmem komentuje: to wy pewnie nic innego nie robicie, tylko ciągle przewijacie. Przecież w tych "szmatkach" dzieciak ma ciągle mokro. Nie to co te nowoczesne  jednorazówki...

Czy dziadek ma rację? Wszystko zależy od punktu widzenia i tego co rozumiemy przez "ciągle". Jeśli ktoś wierzy reklamom i wydaje mu się, że pieluszkę jednorazową można zmieniać co 6-8 godzin, to rzeczywiście, zalecana przy wielo częstotliwość przewijania może go powalić na łopatki. Prawda jest jednak taka, że niezależnie od rodzaju pieluszki, optymalnie powinno się ją zmieniać po każdym zabrudzeniu. Przy wielo to norma, przy jednorazówkach - rzecz nieoczywista...

Podobnych sytuacji może Was spotkać wiele. Od Was zależy, jak na nie zareagujecie. My Wam życzymy, żeby takich pieluszkowych malkontentów było przy Waszym świątecznym stole jak najmniej. I żebyście, zamiast z narzekaniem, spotykali się ze słowami zachwytu, jakież to piękne, zdrowe i mądre pieluchowanie wybraliście dla dziecka!